niedziela, 29 listopada 2015
sobota, 28 listopada 2015
Pierwszy śnieg i pierwsze zimowe czapki
Od tygodnia, w naszym domu słychać szczekanie psa.
Szczeka również Bartosz, a teraz szczekać zaczęłam i ja.
Ale jak tu nie wyjść na zewnątrz, skoro tyle śniegu w nocy napadało.
Bartosz przeszczęśliwy, pies przeszczęśliwy. A mama też przeszczęśliwa, bo na chłodnym i wilgotnym powietrzu, dziecko przestaje kaszleć.
środa, 25 listopada 2015
niedziela, 22 listopada 2015
Tydzień urlopu za mną...
Tak dobrze posiedzieć w domu, leniuchować z moimi chłopakami i nigdzie się nie spieszyć.
Urlop zaczęłam bólem zdrowego zęba, który bolał z niewyjaśnionych przyczyn.Skończyło się leczeniem kanałowym i powoli przestaje boleć. Podobno mikropęknięcie, którego nie było widać na rentgenie.
Bartuś zakatarzony i kaszlący. Szczeka głośniej niż pies.
Jutro czeka nas lekarz...znowu. Jesteśmy tam stałymi bywalcami.
Mąż weekendami w szkole, a jak nie w szkole to w pracy :-( Pusto tak bez niego.
Za oknem szaruga, zimno, mokro, ani na spacer nie chce się wychodzić
...mówią coś o śniegu...
Tak dobrze posiedzieć w domu, leniuchować z moimi chłopakami i nigdzie się nie spieszyć.
Urlop zaczęłam bólem zdrowego zęba, który bolał z niewyjaśnionych przyczyn.Skończyło się leczeniem kanałowym i powoli przestaje boleć. Podobno mikropęknięcie, którego nie było widać na rentgenie.
Bartuś zakatarzony i kaszlący. Szczeka głośniej niż pies.
Jutro czeka nas lekarz...znowu. Jesteśmy tam stałymi bywalcami.
Mąż weekendami w szkole, a jak nie w szkole to w pracy :-( Pusto tak bez niego.
Za oknem szaruga, zimno, mokro, ani na spacer nie chce się wychodzić
...mówią coś o śniegu...
czwartek, 19 listopada 2015
List do Świętego Mikołaja
wtorek, 17 listopada 2015
Na grzybach
A nie tak dawno...niecały miesiąc temu, końcem października, było tak ślicznie.
W tym samym lesie, tymi samymi ścieżkami...
W tym samym lesie, tymi samymi ścieżkami...
poniedziałek, 16 listopada 2015
W lesie
Nawet kawy z rodzicami nie pozwoliła nam dopić ;-)
Swymi oczkami i mruczeniem prosiła, prosiła, no i wyprosiła.
Swymi oczkami i mruczeniem prosiła, prosiła, no i wyprosiła.
A i Bartoszek też miał obiecane szuranie butami po liściach...
Najfajniejsza zabawa w lesie...rzucanie liśćmi
Po powrocie czekał na nas, już wcześniej przygotowany przez babcię, pyszny, gorący rosołek z domowym makaronem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)