środa, 23 listopada 2016

Nasze chorowanie

Rozłożyło nas na łopatki, i mnie i Bartoszka.
Z 40-stopniową gorączką już nie było żartów.
Bartusia wymęczyło okropnie, najpierw gorączka, później kaszel a teraz katar. Ale już jest dobrze i dochodzimy do siebie.
Po tygodniu tulenia, pocieszania i spełniania zachcianek, wirus postanowił zaatakować i mnie :-(
Ratujemy się jak możemy. Głównie domowymi sposobami.
Jedyny plus tego chorowania jest taki, że nadrobiliśmy układanie klocków lego. Naszych starych zestawów, wymieszanych razem w jednym ogromnym pudle. Nikt nigdy nie miał czasu na to aby przegrzebywać niezliczone ilości klocków w poszukiwaniu tego zagubionego. Nadszsedł teraz taki czas, że to dla nas było przyjemnością. I czas nam szybciej leciał i nie myśleliśmy tak o cieknących nosach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz