poniedziałek, 22 czerwca 2015

Ciężki tydzień za nami

I oby się już skończył i żeby przyszły lepsze dni, bez łez, chorób i bólu.
Ostatnie dni to przede wszystkim ataki kaszlu, katar, gorączka i nasza bezradność. Niby początek lata, niby nie miało być już tych wstrętnych wirusów, a tu z zaskoczenia zaatakowało Bartoszka zapalenie oskrzeli. W przedszkolu dzieci niewiele w grupie. Jakaś zaraza się rozprzestrzeniła. Dookoła słychać wszechobecny kaszel.
A my powoli dochodzimy już do siebie. I Bartoszek i my. Bo ja, przez te kilka dni, to chyba osiwiałam :-)

Nie miałam natchnienia aby coś napisać. Ani zdjęć nie robiłam.
Te poniżej to nasze chwile jeszcze sprzed choroby, kiedy czuliśmy się świetnie  i mieliśmy mnóstwo pomysłów w głowach.

 Kanapeczki na śniadanie zrobione osobiście przez Bartoszka. Byłam w szoku.

 Szykujemy się na basen. Okulary już mamy..będziemy pływac.

 Placek z truskawkami na pocieszenie. Bartuś jak zwykle pomagał mamusi. Układał truskawki i wylewał galaretkę. Gorzej było z jedzeniem.

 Poznajemy przyrodę z atlasem i naklejkami.

 Kanarki podrosły i przeniosły się do większej klatki. Już bez mamy urzędują na werandzie. Ale jeszcze nie śpiewają więc do końca nie wiem czy mam samce czy cztery samiczki :-/

 Moje stare, jeszcze z dzieciństwa Wigry3 doprowadzone do użytku. Jeszcze da się na nim jeździć :) łaaaaa...


 Nasze zabawy w domu



 Pierwsze przyniesione zadanie domowe.

  Arbuz...mniam

 A w tych oczkach widać już nadciągającą gorączkę. Mój bidulek..

Balkon też zastał już ukwiecony, może nie do końca tak jak bym chciała, bo za mało tam pelargonii, ale może można jeszcze dokupić.


No i nasze młode szpaki wyleciały już z budki


sobota, 13 czerwca 2015

Jeden dzień na wsi

A właściwie to tylko kilka godzin spędzonych u moich rodziców.
Stanowczo za krótko.
Ale i tak wystarczająco, aby odpocząć, i się nacieszyć tymi wiejskimi widokami.
Tak bardzo dla mnie bliskimi.
 Zapach świeżo zerwanego koperku, szczypiorku, natki pietruszki. Pachnące, gorące od słońca, truskawki prosto z krzaczka..
Rosół mamy z domowymi kluseczkami..






czwartek, 11 czerwca 2015

Lody truskawkowe


Teraz widzę, jak bardzo Bartoszkowi brakuje rodzeństwa. Żałuję, że nie zdecydowaliśmy się na drugie dziecko zaraz po jego urodzeniu. Myślałam wtedy, że sobie nie poradze.
Niedawno, Bartuś powiedział mi, że chciałby braciszka albo siostrzyczkę, ale już na tyle dużą, żeby się móc z nią już bawić.

niedziela, 7 czerwca 2015

czwartek, 4 czerwca 2015

Za nami całkiem miły dzień

Spędziliśmy go na całkowitym lenistwie.
Dałam sobie dzisiaj na luz, chociaż ten jeden dzień. Chciałam przede wszystkim odpocząć psychicznie i chyba mi się udało, choć trochę.
Przez cały dzień podjadaliśmy placek z truskawkami, bawiliśmy się na balkonie, leżeliśmy na dywanie i cieszyliśmy się sobą. Razem cały dzień. Nikt nigdzie się nie spieszył.





Dzwonek na Boże Ciało

Ma już kilkadziesiąt lat.
Dzwonił nim mój tata gdy był małym chłopcem, dzwonił mój brat a teraz dzwoni mój Bartoszek.


wtorek, 2 czerwca 2015

Dzień Dziecka

Samych uśmiechniętych dni Bartoszku!!!









Na Ogródku Jordanowskim było dziś dużo biegania, huśtania, zjeżdżania, pisków, śmiechów. Było przedstawienie klaunów, baloniki i jazda na rowerze. No i przede wszystkim zbyt mało czasu ;-)