środa, 21 stycznia 2015

Dzień Babci i Dziadka

Dziś w przedszkolu wiele wzruszających chwil. 
Bartoszek pierwszy raz brał udział w przedstawieniu.
Razem z innymi przedszkolakami mówił wierszyki i śpiewał piosenki dla wyjątkowych gości.
Pięknie składał życzenia swoim dwóm babciom i dwóm dziadkom.
Jestem taka szczęśliwa i dumna z niego.



A po przedstawieniu były laurki, róże, ciasteczka, kawa dla dziadków, a dla wnusia-nagroda-wesoły garbusik, za to, że był taaaaaaaaaki dzielny :-)

poniedziałek, 19 stycznia 2015

A u nas-tak jakby wiosna?

Pogoda sprzyja zabawom na podwórku.
Na termometrze +12' ,słoneczko zaprasza do wyjścia z domu.
A po tym ciężkim weekendzie marzę już chyba o wiośnie...
















środa, 14 stycznia 2015

Zebranie rodziców


Bardzo lubię Bartoszkowe przedszkole. Zawsze, gdy tam wchodzę, zachwycam się każdą rzeczą, a w szczególności miniaturowymi krzesełkami, na które dorosły człowiek nie jest w stanie usiąść ;-) Są urocze :-)
Dziś odbyło się półroczne zebranie rodziców.
Pani Marta podsumowała dotychczasową pracę z maluchami, ich osiągnięcia. Planowaliśmy nadchodzący Dzień Dziadka i Babci, zabawę karnawałową i jeszcze wiele omawialiśmy tematów.
Ale najważniejszym tematem dla rodziców był wirus panujący w przedszkolu. Tym razem żołądkowy. Wszystkie dzieciaczki wymiotują. Prawdziwa plaga.
Bartoszka dopadło dzisiaj rano. Obudził się z bólem brzuszka i zaraz po wypiciu mleczka zwymiotował. Nie poszedł do przedszkola.
W ciągu dnia prowadził głodówkę, nic nie jadł, ale za to po południu delikatną zupkę zjadł.
Teraz już spokojnie śpi. I oby tak całą noc.

wtorek, 13 stycznia 2015

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Nie lubię pożegnań


Ja to w ogóle nie znoszę tych naszych pożegnań z bratem. Wolę ich witać na lotnisku. Zawsze wtedy płaczę a On się ze mnie śmieje. A gdy widzę jak samolot, z nimi na pokładzie, odrywa się od pasa startowego to już całkiem się rozklejam. I za każdym razem, już od ośmiu lat, mam takie same uczucia i tak samo ściśnięte gardło i tak samo łzy pchają się do oczu...

Ale za to w domu, od wczoraj mamy pewnego "rozweselacza" o imieniu Skadi, co to nas mobilizuje do zabawy i częstszych spacerów :-)

piątek, 9 stycznia 2015

Powrót do przedszkola


Po prawie miesięcznej przerwie wróciliśmy do przedszkola. Bartosz przez ten czas nie chorował, a jego organizm, myślę, że się, choć trochę zrehabilitował po antybiotykach:-\
Przez cały grudzień, tak jak zaleciła nasza laryngolog, nie posyłaliśmy Bartoszka w największe skupisko wirusów, ze względu na jego ciągłe, nawracające infekcje ucha i zatok. Jego organizm, już i tak osłabiony po antybiotykoterapii ( niestety nieuniknionej) musiał odpocząć.
Przez ten czas zmieniliśmy trochę jego żywienie. Pijemy tran z wątroby rekina, sok z czarnego bzu, dużo soków świeżo wyciskanych, miodek z sokiem z cytryny i jemy często serek urobiony z czosnkiem. Wcześniej Bartosz na sam widok takiego jedzenia uciekał, a o spróbowaniu nie było mowy. A teraz dał się przekonać i nawet z chęcią to wszystko zajada.
Cały grudzień był dla nas wspaniały. Czas bez kataru, bólu gardła i ucha, płaczu, zatkanego noska. No normalnie jak wakacje :-)
A od wczoraj znów jesteśmy dzielnymi przedszkolakami i maszerujemy rano na spotkanie z panią Martą i przyjaciółmi.
Spodziewałam się, w tym dniu, ogromnego płaczu, zwłaszcza przy rozstaniu i jak to było kiedyś słów: "Nie zostawiaj mnie tu samego mamusiu. Ja chcę być z Wami w domku".
A tu zaskoczenie!
Bartosz na wiadomość, że wracamy do przedszkola odpowiedział ze spokojem "Dobrze mamusiu". A w szatni to nie mogłam nadążyć z jego rozbieraniem, tak szybko chciał już iść do swojej sali. Pobiegł na górę po schodach, nie odwracając się na nas. Musiałam go zatrzymywać, żeby choć buziaczka mi dał na do widzenia :-) Czegoś takiego, w jego zachowaniu, jeszcze nie widziałam.
Miny mieliśmy wyjątkowe, a oczy duże jak cebule gdy wszedł na salę i pobiegł z radością do dzieci. Bez płaczu, bez ściskania za szyję, bez smutnych oczu...bez mojego bólu serca rozdartego na milion kawałków...
Sama przyjemność odprowadzać go teraz do przedszkola.
Tylko, żeby jeszcze tak nie chorował Bidulek Mój.
 Wiem, że dziecko musi mieć kontakt z wirusami i przez to, musi nabyć odporność, ale żeby to jego chorowanie nie kończyło się, jak zwykle antybiotykiem.
Tak bym chciała...

czwartek, 8 stycznia 2015

Do pracy

Do pracy zawsze jadę rowerem.
Mimo śniegu, wiatru i mrozu.
I za każdym razem jazda jest tak samo przyjemna.
10 minut wyłącznie dla mnie.



poniedziałek, 5 stycznia 2015

Wieczorem

 Wieczorem przyszła śnieżyca i nas zasypało, przyszedł mróz (-1') i nas zmroziło, do tego stopnia, że na drogach lodowisko zrobiło, więc musieliśmy po raz kolejny zmienić plany i zostać w domu.
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Przynajmniej mieliśmy powód, aby w końcu otworzyć sylwestrowego szampana ;-) hihi, który biedny taki, samotny stał na lodówce już od tygodnia i czekał, aż się nad nim łaskawie zlitujemy.
No wcześniej nie było kiedy. A to któreś z nas do pracy na nocną zmianę, a to jakaś niepotrzebna sprzeczka, a to nie było nastroju...no same przeszkody.
4 styczeń to już naprawdę czas najwyższy, aby go wypić. Bo może się jeszcze przeterminować ;-)


piątek, 2 stycznia 2015

Hu! Hu! Ha! Zima zła!

"Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
Szczypie w nosy, szczypie w uszy
Mroźnym śniegiem w oczy prószy,
Wichrem w polu gna!
Nasza zima zła!

Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
Płachta na niej długa, biała,
W ręku gałąź oszroniała,
A na plecach drwa...
Nasza zima zła!

Hu! Hu! Ha! Nasza zima zła!
A my jej się nie boimy,
Dalej śnieżkiem w plecy zimy,
Niech pamiątkę ma!
Nasza zima zła!"      Maria Konopnicka-"Zima zła"