Tuż, za naszym ogrodem biegną tory kolejowe, a po nich przejeżdżają pociągi towarowe, tak około pięciu dziennie. I za każdym razem, kiedy ten pociąg jedzie, Bartoszek, ze szczerym uśmiechem pędzi co sił w nóżkach do okna lub ogrodzenia, aby na niego popatrzeć (tak jest zawsze odkąd nauczył się biegać).
I dlatego też, kolejnym miejscem, w które chcieliśmy Bartoszka zabrać w te wakacje, był Majdan w Bieszczadach.
To tam jest początkowa stacja wąskotorowej Ciuchci Bieszczadzkiej.
W te upały, jednodniowy wyjazd był trochę męczący, ale gdy zobaczyliśmy błysk w oczkach Bartoszka na widok tych wszystkich lokomotyw i tą radość, że może się nimi przejechać, zapomnieliśmy o upałach.
A przejażdżka ciuchcią to już tylko sama przyjemność, tym bardziej, że chłodził nas delikatny wiaterek w otwartych wagonikach.
-Ciuch, ciuch..
-Proszę wsiadać! Odjazd!
I całą drogę śpiewaliśmy tę piosenkę.
Nawet teraz, gdy Bartosz bawi się swoją kolejką słychać jak nuci ją sobie pod nosem :-) A ja pisząc tego posta też śpiewam razem z nim :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz