Brakuje nam tylko białej warstwy śniegu, który skrzypi pod butami w taką pogodę.
Sylwestra przespałam w najlepsze, pod cieplutką kołderką. Nawet fajerwerki mnie nie obudziły. Wstałam o 6 rano -1 stycznia- wyspana i wypoczęta.
I tak zaczęłam Nowy Rok :-)
A dookoła wszystko zamarznięte. Nie chce się nawet wychylić czubka nosa zza drzwi...
Oczywiście, nasz Bartoszek jest przeszczęśliwy i zadowolony z ujemnych temperatur.
Ja zimę najbardziej lubię, kiedy siedzę w swojej chatce, przy mocno rozgrzanym kominku...
OdpowiedzUsuńA spacer udany, widzę! Dzieci zawsze mają wyobraźnię i cieszą się z najprostszych rzeczy i małych radości!
Pozdrawiam. Kordian
Tak to prawda :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.