Wpis trochę spóźniony, ale ciężko było znaleźć chwilkę na posiedzenie przy komputerze.
Teraz w sumie to też nie mam za bardzo czasu, bo obiad na kuchence, odkurzacz już przygotowany, a i warzywa na sałatkę jarzynową czekają na pokrojenie, więc tak szybciutko i w skrócie :-)
W ostatnią sobotę udało mi się pojechać na pielgrzymkę do Częstochowy. Planowana była już od dawna, ale tak naprawdę do końca nie wiedziałam, czy wszystko ułoży się po mojej myśli i czy pojadą.
Udało się.
Wyjazd o 7 rano, na dwa autokary z mojego miasta, przed nami około 300 km w jedną stronę, powrót około godziny 23.00.
W Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny msza św. o godzinie 14. Później czas wolny do 17.00.
Koszt 50zł.
Wrażenia niesamowite, niepowtarzalny klimat, ciężko mi jest nawet to wszystko opisać.
Pozostawię to dla siebie.
Trzeba po prostu tam być, klęczeć przed Cudownym Obrazem i przeżyć to po swojemu.
Żałuję jedynie, że nie było ze mną moich najbliższych. Brakowało mi ich bardzo.W autokarze, w drodze powrotnej odchodziły same śpiewy z siostrą Kariną. Rozruszała całe towarzystwo swoją gitarą i poczuciem humoru.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz