Tydzień urlopu za mną...
Tak dobrze posiedzieć w domu, leniuchować z moimi chłopakami i nigdzie się nie spieszyć.
Urlop zaczęłam bólem zdrowego zęba, który bolał z niewyjaśnionych przyczyn.Skończyło się leczeniem kanałowym i powoli przestaje boleć. Podobno mikropęknięcie, którego nie było widać na rentgenie.
Bartuś zakatarzony i kaszlący. Szczeka głośniej niż pies.
Jutro czeka nas lekarz...znowu. Jesteśmy tam stałymi bywalcami.
Mąż weekendami w szkole, a jak nie w szkole to w pracy :-( Pusto tak bez niego.
Za oknem szaruga, zimno, mokro, ani na spacer nie chce się wychodzić
...mówią coś o śniegu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz