Dzięki niemu nie chodzimy do przedszkola aż tacy smutni jak wcześniej. Tym bardziej, że w plecaczku zawsze chowam dla Niego ulubioną watę cukrową.
Żabka dzielnie pilnuje jej w szatni, a gdy Bartoszek kończy zajęcia, biegnie przebierać kapcie, wita się z żabką i z uśmiechem wcina wytęsknioną watę cukrową.
Wczoraj, przez przypadek trafiłam na stragan z watą cukrową. I nie zastanawiałam się długo. Zrobiłam zapas na najbliższe dni i kupiłam, aż cztery opakowania po trzy sztuki :-)))))
Mniam...
No i widok z naszego balkonu. Ogród coraz bardziej nabiera jesiennych barw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz