Obiecałam sobie, że będę pisać na bieżąco, ale czasem nie mam po prostu sił, czasu ani ochoty. Tym bardziej, że na głowie ostatnio wiele zmartwień.
Dziś widać już "światełko w tunelu" więc mogę coś naskrobać :-)
No to szybciutki przegląd zdjęć z ostatnich dni.
*pomidor w kształcie serduszka od dziadzia S dla Bartoszka. Swojski - najzdrowszy:-) Dobrze, że chociaż te pomidory Bartosz z chęcią zajadał, bo na widok owoców i warzyw reaguje zawsze tak samo: "-bleeee..."
*nasze spacerki
*wieczorne czytanie bajek (tutaj akurat "Na ulicy Czereśniowej")
*wyjazd do moich rodziców
*za każdym razem przy bramie, witają mnie te oczka i uśmiech na pyszczku
* już tradycyjnie u mamy, musi być rosołek i domowej roboty makaron :-) mniam
*spacery z tatą po okolicy
*uwielbiam taką jesień
*mój chorowitek zapatrzony w bajeczkę
*zupka grzybowa z malutkich opieniek
*a tu już dzisiejszy widok z werandy. Mgły i przymrozek - chyba pierwszy w tym roku.
* i szron na listkach wierzby
*może nie najpiękniejsza, ale ważne, że ocieplana budka dla kotka na werandzie.
Aguś, ale u Was fajnie, piękne zdjęcia, piękne widoki.
OdpowiedzUsuńU nas od jakiegoś czasu choroby, w końcu dochodzimy do siebie i wracam do blogowania.
pozdrawiam cieplutko☺
Aguś, nas też choróbska nie chcą zostawić. Najbiedniejszy jest Bartoszek, bo odkąd poszedł do przedszkola cały czas choruje :-( Męża też zapalenie oskrzeli dopadło, a ja to z tego wszystkiego chyba osiwieje :-) W sumie, to od lipca ktoś w domu choruje. No idzie zwariować.
UsuńMocno ściskam i życzę zdrówka! Buźka.