Jednak dało się coś przyjemnego z tych dni wycisnąć.
Pierwsze wyjście Bartoszka na basen, okazało się strzałem w dziesiątkę. Radość, piski i śmiechy.
Jesienny bukiet dla babci i kaszyk kasztanów.
Piękny, mglisty poranek, w drodze do pracy. Musiałam się zatrzymać i nacieszyć wschodem słońca. I o mały włos byłabym spóźniona przez te zdjęcia :-) ale co tam.
Czyżby pielęgniarka szpitalna? Jak moja żona? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, tak pielęgniarka :-) Pozdrawiam!
Usuń